Podeszłam do swojej walizki i zaczęłam szukać jakiś wygodnych ubrań.
Mam jeszcze sporo czasu dla siebie więc wykorzystam go na spacer.
Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i wsunęłam go pod spodem z powrotem do środka. Mogli dać drugi klucz skoro domki są dwuosobowe.
Rozejrzałam się. Sporo osób już nie spało, w tym opiekunów. Mogliby zakazać iść mi samej do lasu dlatego obeszłam domek dookoła i tamtędy skręciłam w swoją stronę.
***
Uwielbiam te świeże powietrze w lasach. Co chwilę słyszałam odgłosy ptaków znad konarów drzew. Mogłabym mieszkać w lesie lub niedaleko lasu.
Upadłam i dłońmi zaryłam w twarde kamieniste podłoże. W moim oku pojawiła się łza, ale nie będę chyba płakać jak małe dziecko. Chciałam wstać, ale przewróciłam się po raz drugi.
-Co jest?
Moja noga utknęła w szczelinie pomiędzy kamieniem a jakimś drzewem. Strasznie bolało.
Próbowałam ją wyjąć ale to nic nie dawało a tylko bolało jeszcze bardziej. I co ja mam teraz robić?
Usłyszałam, że coś się zbliża. Przerażona chwyciłam za kija leżącego obok. Ale i tak w siedzącej pozycji nie dałabym sobie rady z jakimś groźnym zwierzęciem.
Na szczęście, albo też na nieszczęście z za drzew wyłoniła się postać Sarah.
-O a kogo moje piękne oczy widzą?-podeszła ze złośliwym uśmieszkiem.
-Pomóż mi. Noga utknę...-przerwałam kiedy jej śmiech prawie mnie zagłuszał.
-Ty na prawdę myślisz, że ja ci pomogę?
-Każdy człowiek by tak postąpił.
-Jesteś zabawna. Przykucnęłabym, ale nie zniżę się do twojego poziomu.-zaczęła oglądać swoje paznokcie.
-O co ci chodzi?!
-O to, że kradniesz czyjegoś faceta.
-Luke już dawno nie był twój. Czemu nie możesz tego pojąć?
-Zamknij się!
-Boli prawda?
-Dobrze ci radzę zamknij się, albo nie będziesz miała życia w tej szkole. Gdybyś to nie była ty to może jeszcze bym pomogła, ale w twoim przypadku nawet nie analizuję tej myśli.-pewnie dodała by coś jeszcze gdyby nie czyjeś kroki. Nasze głowy odwróciły się w tamtym kierunku. Był to jakiś chłopak. Zapewne jeszcze nas nie widział.
Sarah spojrzała się na mnie i uciekła. No błagam jak można być takim człowiekiem.Jest mi na prawdę szkoda tej dziewczyny.
-Ej!-skutecznie zwróciłam jego uwagę.
-Co ci się stało?-podbiegł.
-Noga mi utknęła i nie mogę jej wyjąć. Proszę pomóż mi.-schylił się, a ja poznałam tego chłopaka.-To ty jesteś tym kumplem Luke'a?-spojrzał na mnie.
-Jeśli chodzi ci o tego kumpla to tak.-słodko się uśmiechnął.-Gotowe, noga wyjęta.-nawet nie poczułam kiedy ją uwolnił.
-Dzięki.-próbowałam wstać i zaatakował mnie ogromny ból w kończynie. Jękłam z bólu.
-Wszystko w porządku?
-Nie, chyba nie. Nie mogę postawić stopy na ziemi. W dodatku jest obtarta i krwawi.
-Jak zamierzasz wrócić?
-Będzie trudno, ale dokuleję.
-To może być straszny ból, mam pomysł. Zaniosę cię.
-Co?
-Nie wstydź się. To nic takiego.-pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.
Szliśmy w ciszy. Niezręcznie było mi się odezwać.
-Słyszałem, że chodzicie ze sobą.
-Skąd to już wiesz?
-Ten baran nie dał mi spać w nocy. O drugiej ileś kiedy juz słodko sobie spałem, ten pisze mi sms-a.
-Na prawdę?
-Uhum. Musiał się ogromnie cieszyć.-moje policzki zaczęły piec.-Życzę wam powodzenia.
-Nie dziękuję.
Wyszliśmy z lasu i znaleźliśmy się na boisku, gdzie chłopaki aktualnie grali jakiś mecz. Oczy wszystkich tam zgromadzonych zwróciły się na nas. Było mi trochę głupio. Sama nie wiem czemu.
-Rose!
-Luke?-odwróciłam głowę i zobaczyłam biegnącego do mnie Luke'a.
-Co wy robicie?-w jego głosie wyczułam zdenerwowanie.
-To nie tak jak wygląda.-wyrwał się mój wybawiciel.
-A jak Jacob?-rzucił gniewne spojrzenie. Nie chciałam teraz kłótni. Zwłaszcza , że wszyscy się gapią.
-Szłam drogą i noga utknęła mi w szczelinie. Nie mogłam iść, a on mi pomógł. To tyle.
-W takim razie ja mogę cię dalej ponieść.-z siłą odebrał mnie koledze.
-Bardzo ci dziękuję Jacob.-powiedziałam zza pleców chłopaka.
-Idziemy do nauczyciela.
-Chyba żartujesz.
-Nie. Ktoś musi zobaczyć tą nogę.
-Idziemy do chatki.-prawie zapiszczałam.
-To może być coś poważnego.
-Oj przestań. Na pewno nie jest. I ja nie chcę dzisiaj wracać do domu. Po co ojciec ma jechać tyle kilometrów skoro jutro i tak wracamy. Wytrzymam.
-Jesteś uparta.-znaleźliśmy się pod domkiem-Otwórz ręką drzwi.-wykonałam polecenie i znaleźliśmy się w środku. Zgaduje, że Emily jest w łazience. Aż tutaj słychać jej śpiew.
Luke posadził mnie na łóżku i sam usiadł obok.
-Obiecaj mi coś.
-Co takiego?
-Nigdy więcej nie pójdziesz sama na spacer. Zawsze dzieje ci się coś złego.
-Wydziwiasz.-przewróciłam oczami. Odchrząknął i już wiedziałam, że jest całkiem poważny.-No dobrze obiecuję.
-Kocham cię.-przytulił mnie.
Przepraszam, że tak dawno nie było rozdziału . Na prawdę strasznie was przepraszam. Mam nadzieję, że wybaczycie.
Przepraszam za błędy
XX
Rozpływam się... <3
OdpowiedzUsuńAwww *.*
OdpowiedzUsuńCudo ;) Dużo weny. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję przyda się ;*
UsuńTo opowiadanie jest naprawdę świetne! Nie mogę doczekać się następnego ;)) /Laura
OdpowiedzUsuńRozdział genialny po prostu mega!
OdpowiedzUsuńChcę jeszcze !! Kocham to opowiadanie życzę bardzo dużoooo weny bo takiego talentu nie można zmarnować jesteś w tym świetna ;*
Powodzenia i do następnego rozdziału kochana :3
Dziękuję bardzo bardzo ;* boze nie wiem co mam napisac. Jestes pierwsza osoba ktora mowi mi ze mam talent do pisania. Dziekuje ;***
UsuńBo to szczera prawda :**
Usuń