poniedziałek, 18 maja 2015

1

Kolejna szkoła. Już powoli zaczynam mieć dosyć tych ciągłych przeprowadzek. Chyba jedynym plusem tego jest , że poznaję coraz więcej nowych i ciekawych osób, jednak wiąże się z tym to, że muszę pozostawić starych przyjaciół, za którymi strasznie tęsknię. Niby są telefony i kamerki Internetowe, ale to nie to samo co spotkanie się z nimi na żywo...

Stałam na przystanku czekając na swój autobus. Wydawało mi się to dziwne, że nikogo więcej tu ze mną nie ma. No ale co.
z kilku minutowym opóźnieniem w końcu przyjechał. Otworzyły się drzwi i kiedy chciałam już wsiadać zostałam odepchnięta na bok i upadłam na chodnik.
-Dupek!-krzyknęłam, a chłopak odwrócił się momentalnie. Miał na sobie siwą bluzkę z jak podejrzewam krótkim rękawkiem, na to granatowo-białą bejsbolówkę, dżinsy i białe forsy. Na głowie widniał również granatowo-siwy full cap.
-Nie dupek, Luke-powiedział ze złośliwym uśmieszkiem i poszedł dalej.
Wstałam i również weszłam do pojazdu. Nie było ani jednego wolnego miejsca, no oprócz tego pajaca, a nie chciałam stać jak głupek, więc nie pozostało mi nic innego. Ruszyłam w jego stronę jakby na ścięcie.
-Moge?-zapytałam wskazując palcem na siedzenie. W odpowiedzi wzruszył ramionami nawet na mnie nie patrząc.
Jechaliśmy już jakieś 5 minut. Wokół nas był gwar, jednak ja ani Luke nie odezwaliśmy się ani słowem.
-Jak masz na imię?-z rozmyśleń wyrwał mnie jego głos.
-Co?-spojrzałam mu prosto w oczy i muszę przyznać, że rozpłynęłam się w tej czekoladowo-miodowej barwie.
-Pytałem jak masz na imię.
-A, Rose.
-Ładnie.
-Mi się nie podoba.-oparłam głowę wygodnie na fotelu.
-Dlaczego się tu przeniosłaś?
-Naprawdę cię to interesuje?-lekko się skrzywiłam.
-Gdyby mnie to nie interesowało, to bym nie pytał.
-Przed chwilą bezczelnie na mnie wpadłeś i nawet nie przeprosiłeś, a teraz nagle interesuje cię moja historia?
-No dobra. Przepraszam. Teraz mi powiesz?
Głośno wypuściłam powietrze z ust.
-Moi rodzice często się przeprowadzają. Od kiedy skończyłam 11 lat, siedem razy zmienialiśmy miejsce zamieszkania. Nie wiem czemu, nie pytaj. Powoli zaczyna mnie już to męczyć, więc mam nadzieję, że przynajmniej tutaj zostaniemy na dłużej.
-Siedem razy w ciąguuuuu...-przedłużył ostatnią głoskę i czekał na moją podpowiedź.
-Siedmiu lat.
-Tak, siedem razy w ciągu siedmiu lat to sporo. Musiało być ci trudno, cały czas w nowej szkole.-przytaknęłam, a autobus się zatrzymał. Zobaczyłam wielki budynek z dziesiątkami okien i kawowymi ścianami. Przed nim był szeroki trawnik, na którym siedziały grupy nastolatków. Gdzie nie gdzie pojawiały się też ławki.
Ruszyłam przed siebie. Najpierw udałam się w stronę szafki, którą wcześniej wykupili mi rodzice. Tam zostawiłam zbędne rzeczy. Potem wyjęłam z kieszeni telefon, na którym miałam zdjęcie planu lekcji.
Mimo iż wiedziałam w której sali mam lekcję, za Chiny nie mogłam jej znaleźć. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy od jakiś dwóch minut siedzieli już w klasach, tylko ja się ciągle błąkałam...
Zrezygnowana usiadłam na ławce. Oczywiście, że poszłabym zapytać się w sekretariacie lub na portierni, gdybym tylko wiedziałam gdzie jest. Zobaczyłam jakąś dziewczynę idącą w moim kierunku.
-Hej, przepraszam, ale nie wiesz może gdzie jest klasa 006?-niepewnie zapytałam
-Właśnie tam idę. Chodź ze mną.-uśmiechnęła się lekko.
-Dzięki. Gdyby nie ty to na pewno nie byłoby mnie na biologii.
-Och nie ma za co. Jestem Layana. Dla przyjaciół Lan-wyciągnęła rękę w moim kierunku, którą natychmiast uścisnęłam.
-Rose.
-Pewnie jesteś nowa? Nie widziałam cię wcześniej.
-Tak mój pierwszy dzień tutaj.
Otworzyła drzwi od sali. Oczy wszystkich zwróciły się na nas, a właściwie to na mnie.Muszę przyznać, że trochę nie zręcznie się czułam, więc spuściłam głowę.
-Panie profesorze, przepraszam za spóźnienie.-nawet na niego nie zerkła tylko grzebała w swojej torebce i poszła zająć miejsce.
-To kolejne spóźnienie Lan. Słyszałaś, że za to można nie zdać?-powiedział do niej jednocześnie pokazując do mnie ręką abym podeszłą bliżej.-Dobra chołoto uspokójcie się.-powiedział do klasy a mi chciało się śmiać. To pewnie jeden z tym "dobrych" nauczycieli.-Rose tak?-szepnął do mnie tak aby reszta tego nie usłyszała. Przytaknęłam.-To jest Rose Nichols.
Usłyszałam różne odzywki typu "Cześć Rose" Rozejrzałam się po klasie i dostrzegłam Luke'a. Opierał się o ścianę uważnie mi się przyglądając.
-Usiądziesz z Luke'iem. To tamten chłopak po ścianą w trzeciej ławce.-spojrzałam się na nauczyciela, a jedyna myśl, która aktualnie chodziła mi po głowie to "Serio? Czemu akurat z nim?"
Ruszyłam w stronę wyznaczonego miejsca. Czułam się odprowadzana wzrokiem innych uczniów.
Usiadłam.
-Chyba jesteśmy dla siebie stworzeni.-cwaniacko się uśmiechnął i przysunął lekko, na co zareagowałam i popchnęłam ręką w stronę ściany.
-Raczej skazani.-rozpakowałam się i starałam słuchać co mówi nauczyciel.
-Ja nie jestem taki zły. Jeszcze mnie polubisz.
-Oj zapewne.-czujecie ten sarkazm?



No to mamy rozdział pierwszy :) Mam ogromną nadzieję, że wam się spodoba, i że będziecie komentować. 
Od razu ostrzegam, że niestety (lub i stety) rozdziały nie będą dodawane regularnie. Za to strasznie przepraszam i liczę na cierpliwość ;)
Pozdrawiam xx

3 komentarze:

  1. Serdecznie zapraszam do zapisania się do nowego spisu!
    www.ewidencja-opowiadan.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział już nie mogę się doczekać kolejnego wpisu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww dziękuję ;*
      Rozdział pojawi się już za chwilę, tylko skończę go przepisywać ;)

      Usuń