poniedziałek, 7 września 2015

14

Kilkanaście dni później.


LUKE POV
Cholera jest wpół do dziewiątej, a Rose jeszcze nie wychodzi. Zbliża się koniec roku szkolnego a ja muszę poprawić kilka ocen.
Dzwonię i dzwonię, ale nie odbiera. Możliwe, że ma wyciszony telefon.
Drzwi wejściowe są zamknięte dlatego pójdę zobaczyć tylne.

Przeszedłem nad wysokim płotem wcześniej przerzucając plecak. Szarpnąłem za klamkę. Ta na szczęście są otwarte. Hmm może zastanawiać fakt dlaczego ich nie zamknęli, przecież tu są złodzieje. Otóż nie. To chyba najspokojniejsza ulica w całym Los Angeles. Od kiedy tu żyję nie słyszałem o żadnym włamaniu.

Skierowałem się od razu do jej pokoju. Dosyć dobrze znam ten dom, gdyż ostatnio często  tu przesiaduję. Jej rodzice są spoko. To znaczy Pani Lisa. Sądzę, że Pan Henry nie bardzo za mną przepada. Zwłaszcza przez ostatnie wydarzenie...taaaa. Czasami lepiej trzymać język za zębami.

Zapukałem jednak nie dostałem w zamian żadnej odpowiedzi. Ostrożnie otworzyłem drzwi.
-Rose no błagam cię! Wstawaj, słyszysz.-odsłoniłem rolety przez co do pokoju wpadło oślepiające światło.
-Luke? Co się dzieje?-spytała przeciągając się.
-Co się dzieje? Zaspałaś to się dzieje.
-Która godzina?
-Za dwadzieścia.
-O nie!
-O tak. Rusz się. I tak będziemy spóźnieni. Zwłaszcza, że lecimy na pieszo.
Zakwinkała i rzuciła się na poduszkę.
-Tak mi się nie chce iść.
-Jest sprawdzian z biologii.
-Wiem...ale przecież zawsze go można poprawić, prawda?
-Mi nie idzie tak dobrze z biologią jak tobie.
-Proszę nie idźmy dzisiaj do szkoły.-złożyła ręce jak do modlitwy.-Proszę...
-Uhhh i co ja mam z tobą zrobić?
-Pozwolić nie iść?
Udałem, że się zastanawiam. W sumie to mi też się nie chce iść...
-Zgoda, ale pod jednym warunkiem.-usiadłem obok.
-Jakim?
-Musisz mnie pocałować.-spojrzała w moje oczy i powoli przybliżała twarz. Kiedy byliśmy pare centymetrów od siebie odsunęła się i energicznie wstała z łóżka. Moja mina na pewno wyrażała więcej niż tysiąc słów.
-Dobra, ale daj mi 20 minut na doprowadzenie się do ładu.
-Augh pospiesz się!-krzyknąłem gdy wbiegała do łazienki.


***

-Po co chciałaś tu przyjść?-wzrokiem błądziłem po przeróżnych okładkach książek.
-Muszę znaleźć jedną książkę. Pomożesz mi szukać?
-Chętnie tylko podaj może tytuł.
-Kinga "Doktor sen"
Zacząłem przeszukiwać półki.
-Nie sądziłem, że lubisz czytać.
-Widzisz jak wiele rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz?-spojrzała się spod ukosa z zadziornym uśmiechem.-Mam.-wstała i odwróciła się w moją stronę. 
Zrobiłem krok w przód i teraz praktycznie stykałem się z jej ciałem.
-Luke jesteśmy w bibliotece.-wyszeptała i rozejrzała się dookoła.
-Wiem, no i co z tego?
-To, że to miejsce publiczne.
-Ojej. A pamiętasz może dlaczego teraz nie jesteśmy w szkole?-jej policzki przybrały koloru.
-Tak.
-To chyba coś mi wisisz nie sądzisz?-nie dałem jej czasu na odpowiedź. Przywarłem ustami do jej pełnych warg. Nie musiałem czekać długo na reakcję z jej strony. Całowałem czule i agresywnie. Może nawet zbyt agresywnie... Dziewczyna osunęła się do tyłu na regał, przez co spadło z niego kilka książek. Wszyscy spojrzeli w naszą stronę. No nie fajna sytuacja...
Natychmiast odskoczyliśmy od siebie i zaczęliśmy zbierać książki.
-Głupku zamierzam tu wrócić.
Próbowałem zachować powagę na prawdę, ale po prostu nie mogłem. Widok wkurzonej Rose, która wyglądała jak mała dziewczynka obrażona za to, że nie dostała cukierka, mnie rozwalał

W drodze powrotnej nie gadała ze mną, ale bardziej była zafascynowana książką niż fochem na mnie.
-Śmiej się, śmiej. Następnym razem pocałujesz drzewo.
-Ej!





Zaryzykuję ;) a może to Wy byście chcieli, żeby coś się wydarzyło? Hm? 
Jeśli macie jakieś pomysły to piszcie w komentarzach a może pojawią się w następnych rozdziałach ;)
XX







1 komentarz: