-Ja tu zostanę. Uwielbiam patrzeć nocą na gwiazdy.-spojrzała na niebo.
-Tak...rzeczywiście, są piękne. Ale to nie zmienia faktu, że marznę. Jakby co to najprawdopodobniej będę przy barze.-skinęłam głową.
Obeszłam dookoła budynek. Za nim znajdowała się wąska wydeptana ścieżka. Co mi szkodzi.
Kroczyłam przed siebie. Co chwilę słyszałam jakieś szumy gdzieś w krzakach, na drzewach i w trawie. Wiem, że każda inna dziewczyna by zawróciła, ale ja od dziecka lubiłam kontakty z przyrodą. Poza tym jestem szybka,więc w razie potrzeby ucieknę przed jakimś agresywnym zwierzęciem.
Trafiłam na jakieś jeziorko, a w zasadzie był to dość duży staw. Widok, jaki znajdował się teraz przede mną zapierał dech w piersiach. Od tafli wody odbijał się piękny księżyc i gwiazdy. Słychać było szum wiatru i świerszcze. Żadnych trzcin, ani wodnych roślin, które mogłyby zakryć staw.
Na prawo ode mnie leżało przewrócone drzewo. Weszłam na nie. Starałam się utrzymać równowagę, co na takich butach było naprawdę ciężkie.
Usiadłam na końcu pnia. Moje nogi prawie dotykały wody.
***
Nie wiem ile czasu tu spędziłam, ale uznałam, że pora wracać. Dzięki mojej "niezawodnej pamięci" prawie się zgubiłam. Na szczęście do moich uszu dobiegła dudniąca muzyka. Odnalazłam ścieżkę i kiedy miałam już wracać nią na imprezę usłyszałam głos.
-Gdzie byłaś?
-Luke?-opierał się o jedno z drzew.-Śledziłeś mnie?
-A jeśli tak to co?-zaczął się zbliżać. Gdy był już wystarczająco blisko w świetle dawanym przez Księżyc i wyświetlacz mojego telefonu dostrzegłam jego czarne oczy. Nie były słodkie brązowe. Zdawałam sobie sprawę, że to pewnie przez ten chłam co brali.
-Cofnij się.-nie zwalniał ani nie zatrzymywał się. Muszę przyznać, że się go przestraszyłam.
Zamiast jego, cofałam się ja. Ale ile można, w końcu trzeba na coś wpaść. W moim przypadku było to drzewo, których tu nie brakuje...
-Nie słyszałeś? Odejdź. Odejdź bo będę krzyczeć.-zatrzymał się jakieś 10-15 centymetrów przede mną. Mój oddech stał się szybszy. Tak, bałam się.
-Możesz sobie krzyczeć i tak cię tu nikt nie usłyszy.-przywarł do mnie swoim ciałem i zaczął całować. Pierw po szyi potem próbował trafić w moje usta. Uniemożliwiałam mu to kręcąc głową.
-Przestań słyszysz! Każę ci natychmiast przestać.-jak najbardziej chciałam odepchnąć go od siebie. Nie pozwalał na to. Co tu dużo mówić, chłopak zawsze będzie silniejszy od dziewczyny.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie odpuszczał. Poczułam jak coś zaczyna napierać na moje podbrzusze. O nie, nie, nie. Tylko nie to. Rozumiem niech se całuje, ale tylko nie to.
-Nie wierć się!
-Błagam cię przestań. Dlaczego mi to robisz.-nie można już powiedzieć, że płakałam. Zaczęłam ryczeć. Mimo to i tak "walczyłam".
Złapał moją głowę tak mocno, że nie mogłam już nią ruszać. Nie czekając złączył nasze usta.
Nie było to przyjemne.
W tamtej chwili przypomniał mi się najsłabszy punkt chłopaka. Nie zastanawiała się czy trafię. Po prostu z całej siły uderzyłam go kolanem. Jęknął z bólu i upadł na kolana. Klął głośno trzymając się za intymne miejsce. Nie zważając na nic wyminęłam go i zaczęłam uciekać. Przez łzy widziałam same zamazaje lecz mimo to nie zatrzymywałam się.
Ominęłam grupki ludzi, kilkanaście domków i"stodołę". Biegłam prosto do swojej chatki. Nie chcę tam wracać.
Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i wbiegłam do łazienki. Zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i usiadłam. Schowałam głowę w kolanach i szlochałam.
Rozdział krótki wiem. Pisałam go nie mając weny więc jest taki byle jaki.
Ale!
Obiecałam, że pojawi się jeszcze w tym tygodniu tak więc jest.
Przepraszam za wszystkie błędy
XX
Kocham to opowiadanie! No i jeszcze wcześniej przeczytałam opowiadanie które tak ssało że myślałam że zginę.
OdpowiedzUsuńKocham! <3 Dawaj next ;*
Świetny rozdział. Bardzo mi się podoba. Luke po używkach to dupek. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne!
OdpowiedzUsuń