Zmiana wyglądu głównej bohaterki
Pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to pewnie Luke, więc poszłam je otworzyć.
-Nie za wcze... o, cześć?-prze de mną stoi jakiś obcy chłopak. Jest sporo wyższy ode mnie, ma czarne włosy i piwne oczy. Najbardziej charakterystycznym elementem jest jego czarna skóra.
-Cześć . Jestem Josh. A ty to Rose, tak?-skinęłam głową.-Miło mi ciebie poznać.
-Wzajemnie.-uścisnęliśmy dłonie.
-Kto to?-z łazienki wyszła gotowa już Emi. Wybrałyśmy dla niej czerwoną sukienkę bez ramion. U góry miała liczne ćwieki. Długością dorównywała mojej. Szpilki tego samego koloru i mocny makijaż, który podkreślał jej duże oczy.-O hej Josh.-podeszła bliżej i dali sobie buziaka w policzek.-Widzę, że już się poznaliście.-z nowo poznanym wymieniliśmy się uśmiechami.
-Gotowa?
-Zawsze.
-To idziemy.
Wychodząc odwróciła się do mnie. Niemo zapytałam ją czemu mi nic nie powiedziała. Z ruchu jej ust wyczytałam "Też cię kocham". Pogadamy później.
Dobra, zostałam sama. Co raz bardziej się denerwuję. Tylko czym?! Sama siebie próbowałam przekonać, że to tylko impreza, i tak miałam tam iść. To, że on tam idzie i akurat ze mną, to tylko dlatego, że nie miał z kim iść. O! I właśnie tak będę to sobie tłumaczyć.
Chodziłam w tą i wewte po pokoju. Augh zaraz zwariuję.
Dla zabicia czasu poszłam przejrzeć się w lustrze. Poprawiłam swoje rozpuszczone i wyprostowane włosy. Jeszcze raz pomalowałam rzęsy i czarną kredką przejechałam wokół oczu.
Muszę przyznać, że pasuje mi mocny makijaż.
Tak wiem, ta moja skromność...
Po raz kolejny usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam. To był on. Stał przez chwilę i uważnie lustrował mnie wzrokiem. błagam odezwij się, nie lubię jak ktoś się patrzy na mnie w *ten sposób*.
-Pięknie wyglądasz.-czułam jak moje policzki zaczynają piec. Spuściłam głowę.
-Dziękuję... Ty też.-nie powiedziałam tego tylko z grzeczności. Nie. Naprawdę tak wyglądał. Miał czarną bluzę z kapturem i spodnie moro. Włosy idealnie postawione na żel. Mogłabym się w niego wpatrywać jak w obrazek...nie, zaraz, zaraz. Co ja bredzę? Nie mogę się zakochać. Nie chcę. Zbyt dużo słyszałam o nieszczęśliwej miłości. O tym jak później zranione dziewczyny płakały. Były załamane. One rozpaczały, oni szukali nowych "dup". To jest przykre.
Na moją twarz wkradł się smutek. Szkoda, że go zauważył.
-Coś się stało?-uniósł moją brodę tak, że spotkałam się z jego czekoladowymi tęczówkami.
-Nie...nie. Nic. Idziemy?-wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
-Pewnie.-chwyciłam czarną kopertówkę ze stołu i wyszliśmy.
***
Z zewnątrz budynek wyglądał trochę jak wielka stodoła. Na szczęście nią nie był...
Jest tu więcej osób niż się spodziewałam. O dużo, dużo więcej. Nawet gdybym chciała to Emi i tak nie znajdę. W sumie to nie wiem po co miałabym jej szukać. Mam nadzieję, że dobrze się bawi.
Podeszliśmy do baru. Tak nazwijmy to barem.
-Trzymaj.
-Zamówiłeś wódkę?
-Tak, a co?
-Chciałam piwo. Nie lubię wódki.
-Na początku nikt nie lubi. Zasmakuje ci.
-Skąd wiesz, że nigdy jej nie piłam?
-Widzę po twojej minie.-nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc po prostu chwyciłam kieliszek i duszkiem wypiłam jego zawartość. Zasłoniłam usta ręką. Aaa gorzkie i drapie w gardło.
-Obrzydliwe.-usłyszałam jego głośny śmiech.-I z czego się śmiejesz baranie?
-Z ciebie. Jeszcze raz to samo!
Wypiłam chyba z pięć kieliszków. Ku mojemu zdziwieniu ani ja ani Luke nie byliśmy jakoś specjalnie pijani. Myślałam, że wódka szybko działa na głupotę.
-Zatańczymy?-że co?
-Ja nie umiem tańczyć.
-Och każdy umie, ale nie każdy o tym wie. Chodź.-ciągnął mnie za sobą na parkiet. Kiedy stanęliśmy muzyka zwolniła. Dzięki Boże, zawsze wiedziałam, że mnie kochasz...
-Nie ja nie chcę.
-Spokojnie, poprowadzę cię.-popatrzył prosto w moje oczy. Dlaczego jego spojrzenie tak na mnie działa?
Rękoma objął mnie w tali przysuwając bliżej siebie. Ja natomiast położyłam swoje dłonie pod jego łopatkami. Zaczęliśmy poruszać się w rytmie piosenki.
-Widzisz? To nie takie trudne.-pocieszająco się uśmiechnął.
***
Przetańczyliśmy tak kilka tańców. Ja wtulona w jego tors. On opierający swoją brodę na moim barku.
Wspaniale czułam się w jego ramionach.
Tą kojącą chwilę przerwał nam Jai.
-Idziecie?
-Gdzie?-inicjatywę przejął mój partner.
-Rozkręcimy sobie zabawę-nie jestem głupia żeby nie wiedzieć co to znaczy.
-Ja podziękuję.
-Na pewno?-pokiwałam głową-Jak chcesz. Twoja strata.
-Ej Jai, nie namawiaj jej.
-Nikogo nie namawiam. A ty jak chcesz iść to się rusz.-odszedł, a Luke spojrzał na mnie.
-Spoko chcesz to idź.
-Wybacz.-ruszył za swoim bliźniakiem.
Fajnie. Nie wiedziałam, że ćpa. Ale nie no przecież każdy nastolatek musi ćpać. Słowa mojej mamy. Taa, czasami mam wrażenie, że zawsze ma rację.
Wróciłam do baru. Zobaczyłam tam siedzącą Lan.
-Myślałam, że poszłaś z nimi.
-Hej. Nie ja nie biorę. A ty?
-Nigdy w życiu. Też zostałaś sama?
-Jak widać.-była jakaś przybita. Nie było w niej życia.
-Ej co jest?
-A co ma być?
-Właśnie ciebie się pytam. Stało się coś?-wzruszyła ramionami.-Możesz mi powiedzieć. Zachowam to dla siebie.-chwilę pomilczała, ale w końcu się przełamała.
-Moi rodzice...-mówiła przez łzy-wczoraj...wczoraj się dowiedziałam, że jestem adoptowana.-wybuchła płaczem. Przytuliłam ją.
-Chcesz wyjść na dwór?-przytaknęła.
-Palisz?-zapytałam kiedy wyjęła z torebki paczkę papierosów.
-Nie. Rzuciłam.-odpaliła jednego.-To z nerwów.
-Skąd to wiesz?
-Co? To, że jestem adoptowana?-ironicznie się uśmiechnęła-Podsłuchałam wczoraj rozmowę-i tu w cudzysłowie-rodziców. Myślisz, że powiedzieliby mi?
-Nie wiem. Trudno mi się wypowiedzieć na ten temat.
-Ale dlaczego? Dlaczego ja się pytam?
-Nie rozmawiałaś z nimi o tym?
-Nie. Po prostu pobiegłam do swojego pokoju. Nie wiedziałam co mam robić. Całą noc nie spałam. Myślałam o tym wszystkim. Chciałabym wiedzieć kim tak naprawdę są moi rodzice.
-Jesteś tego pewna?-przykucnęłam obok niej.
-Co masz na myśli?
-Czasami lepiej jest zostawić przeszłość za sobą.
-Tak, ale chcę wiedzieć czemu mnie zostawili.
-Skąd wiesz, że zostawili? Może nie mieli warunków dla dzieci i sąd im cię odebrał, albo nie daj Boże zginęli i nie miał się kto tobą zająć? Jest wiele wytłumaczeń. Może któreś z nich jest prawdą. Wiesz, że musisz porozmawiać z rodzicami?
-Wiem, ale co jeśli nie będą chcieli mi powiedzieć?
-Dlaczego mieliby to zrobić? -wzruszyła ramionami- Bądź silna.
-Nie. Po prostu pobiegłam do swojego pokoju. Nie wiedziałam co mam robić. Całą noc nie spałam. Myślałam o tym wszystkim. Chciałabym wiedzieć kim tak naprawdę są moi rodzice.
-Jesteś tego pewna?-przykucnęłam obok niej.
-Co masz na myśli?
-Czasami lepiej jest zostawić przeszłość za sobą.
-Tak, ale chcę wiedzieć czemu mnie zostawili.
-Skąd wiesz, że zostawili? Może nie mieli warunków dla dzieci i sąd im cię odebrał, albo nie daj Boże zginęli i nie miał się kto tobą zająć? Jest wiele wytłumaczeń. Może któreś z nich jest prawdą. Wiesz, że musisz porozmawiać z rodzicami?
-Wiem, ale co jeśli nie będą chcieli mi powiedzieć?
-Dlaczego mieliby to zrobić? -wzruszyła ramionami- Bądź silna.
Nie wspomnę, że ten rozdział miał pojawić się na następny dzień po opublikowaniu rozdziału szóstego...
XX