Weekend minął szybko. Za szybko... W prawdzie nic ciekawego się nie wydarzyło i był nudny, ale mógłby trwać wiecznie. Nienawidzę szkoły.
-Rose, Rose!-obejrzałam się i zobaczyłam biegnącą w moim kierunku postać Emily. Emily to ta dziewczyna od piłki na w-fie. Siedziałam z nią na lekcji matematyki i tam się tak jakoś zgadałyśmy. Było mi jej szkoda, widząc strach w jej oczach kiedy zerkała na moją rozwaloną wargę. Kilka razy mnie przepraszała, póki nie zrozumiała, że nie mam jej tego za złe.
-Tak?
-Jedziesz na tą wycieczkę w piątek?
-Na jaką wycieczkę?
-Nie słyszałaś? Jest organizowana wycieczka na jakiś obóz na trzy dni. Opłaca się bo jest w miarę dobra cena jak na tamte warunki.
-Ile?
-Emm około 50$. Będziesz jechać?
-No nie wiem.
-Proszę, proszę, proszę.
-A ty jedziesz?-energicznie pokiwała głową.-Widzę, że bardzo ci zależy abym jechała-wywróciłam oczami.
-Proszę zgódź się.
-No dobra. Niech ci będzie.-dziewczyna prawie piskła z radości.-Uznam, że to było normalne...
-Chodź musimy cię zapisać.-zaczęła ciągnąć mnie za rękę. Nie cierpię kiedy ktoś to robi. Czuję się wtedy jak mała dziewczynka, którą już dawno nie jestem. Ludzie zrozumcie to!
Dotarłyśmy pod pokój nauczycielski. Nie wolno nam tam wchodzić samemu, więc zapukała. Drzwi otworzyły się a ja ujrzałam pana Caruso. Nauczyciela informatyki.
Jeśli to on zajmuję się organizacją całęj wycieczki to z chęcią pojadę. Jest nie tylko sympatyczny, ale także bardzo przystojny. Na moje oko ma około 25 lat.
Jest wysoki, ma blond włosy, które zawsze leżą w seksownym nieładzie. Brązowe oczy i malinowe, pełne usta. Może nosić obojętnie jaką bluzkę, a i tak będą przebijały się przez nią jego mięśnie.
-Dzień dobry dziewczyny. Co tam chcecie?-wspomniałam już o jego zniewalającym uśmiechu?
-Dzień dobry panu. Moja koleżanka chciałaby się zapisać na tą wycieczkę.-Emily musiała mówić za mnie, gdyż mój aparat mowy chyba się zepsuł.
-Wejdźcie.-otworzył szerzej drzwi i wpuścił nas do środka jak prawdziwy dżentelmen. Poszukał jakiś kartek w teczce. Jedną z nich dał mi.-Tam masz cały opis. Domki, plan zajęć i tak dalej. Potem se poprzeglądasz. Okey, teraz powiedz jak się nazywasz?
-Rose Nichols. Tylko czy mogłabym na jutro przynieść pieniądze, bo akurat nie mam ich przy sobie?
-No pewnie. Będę od rana w szkole także nie powinnaś mieć problemu ze znalezieniem mnie.-wbił we mnie te czekoladowe soczewki, a mi ugięły się nogi.-Podpisz się tu.-przysunął w moją stronę kartkę, której i tak nie czytałam.
Oddając mu ją zauważyłam coś......
Miał obrączkę na palcu.
Facet był żonaty. Ale jak w tak młodym wieku?
Na moją twarz wskoczył grymas, który natychmiast postarałam się ukryć, bo jakby nie było to nauczyciel. Ja jestem dla niego tylko zwykłą uczennicą.
I znowu powraca ta przykra rzeczywistość...
Otrząsnęłam się i wróciłam na ziemię. Zazdroszczę tej szczęściarze.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Caruso ruszył aby je otworzyć, jednak gość był szybszy. W wejściu znalazła się sylwetka Luke i jakiegoś innego chłopaka.
Widziałam go z pare razy jak szwendał się po szkole z wyżej wymienionym.
-Nie wiecie, że tu nie można wchodzić samemu?-z założonymi rękoma stanął przed nimi. Nie był zły czy zdenerwowany. Właściwie to nie widziałam go jeszcze takiego.
Nas chyba nie zauważyli.
-Czego chłopaki chcecie?
-Zapisać się na wycieczkę.
-Nie wiedziałem, że będzie na nią tylu chętnych. Chodźcie.-podeszli do stolika, gdzie siedziałam ja i Emily. Spotkałam się ze spojrzeniem Lukeya, który posłał mi ten swój zawadiacki uśmieszek.
-Okey, to nie zapomnij mi na jutro przynieść tych pieniędzy.-te słowa oznaczały, że możemy już iść. Wstałam więc i razem z Em udałyśmy się do wyjścia.
-Do widzenia panu.-powiedziałyśmy niemalże jednocześnie.
-Do widzenia.
***
-Aww nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia.-entuzjazm mojej nowej przyjaciółki udzielał jej się za nadto.
-Chciałabym powiedzieć to samo.-oparłam się o ścianę w moim pokoju.
-To czemu nie powiesz? Nie chcesz już jechać?
-Chcę i to bardzo. Ale mam jakieś złe przeczucia.-zmarszczyła brwi oczekując wyjaśnienia moich słów.-No nie wiem. Taki babski instynkt.-machnęła tylko ręką.
-Będzie fajnie, zobaczysz. A tak w ogóle to spakowałaś wszystko?
-Myślę, że tak, ale potem i tak sprawdzę. A ty?
-Nie, jeszcze muszę iść odebrać tablet z naprawy... Ej! No właśnie. Która jest?
-E 18:41, a co?
-Sorki, ale ja muszę już lecieć. Miał być gotowy na dzisiaj, a sklep jest czynny tylko do 19:00. Na wycieczki nie ruszam się bez niego.-pomachała palcem i się zaśmiała.
-Rozumiem, mam to samo z telefonem.
-No to się dobrze dobrałyśmy.
-Ta, chodź odprowadzę cię do drzwi.
-To do zobaczenia jutro.-uściskałyśmy się.
-Papa.
Na początku pisania tego ff obiecałam sobie, że postać Luke'a pojawi się w każdym rozdziale, choćby miało być o nim tylko jedno zdanie. Tego postaram się trzymać ;)
+
W bohaterach pojawiła nam się postać Emily. Nie mówię, że będzie ona często, ale uznałam, że warto ją dodać.
Nie jest was jakoś specjalnie dużo, ale i tak was kocham i dziękuję, że jesteście
Świetny rozdział, choć trochę krótki. Jednak już nie mogę się doczekać następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńWycieczka *.*
OdpowiedzUsuńI będzie też tam Luke no no hahah
Świetny rozdział. Już czekam na następny. Życzę dużo weny. Pozdro :)
OdpowiedzUsuń